Z tej wspinaczki jestem szczególnie dumna. Pojechałam na tą wyprawę mimo że obudziłam się ze strasznym kacem, wykończona, niewyspana, z zawrotami głowy, całkowicie bez humoru. Nie wiedziałam, że czeka nas taka długa droga, że JAK ZAWSZE, pomylimy drogi i wszystko znacznie się wydłuży. Ruszyłyśmy, w czwórkę, PRAWIE jak Drużyna Pierścienia i jak tam po drodze "straciłyśmy" połowę towarzyszy podróży; w drodze na szczyt zostałyśmy we dwie. Widzicie więc, że nie było łatwo!