Opustoszały hotel. Za oknem pada śnieg, przede mną rozciąga się widok na niewielki, biały kościół, morze i góry. Z głośników wydobywa się muzyka jazzowa, pije kawę, a uśmiech mimowolnie pojawia się na moich ustach.
Wspominam czas gdy odwiedziłam Fuerteventura, dwadzieścia siedem stopni, upał, niemalże brak wiatru, woda, w której można pływać. Beztroski czas wylegiwania się na słońcu, próbowania lokalnych przysmaków, zwiedzania nowych miejsc i fantazyjnych drinków.
Teraz to wspomnienie wydaje się nierealne, a wszystko przez prószący za oknem śnieg i aurę świąt. Odkopmy jednak te wspomnienia! Niech zostaną tutaj na zawsze!
Zamknij oczy. Pomyśl o Islandii, tej mistycznej krainie ze zmienną pogodą, przeszywającym na wskroś, lodowatym wiatrem, górami lodowymi i w większości ogołoconym z drzew terenem. Teraz dodaj do tego słońce, biały piasek (jak na plaży Rauðasandur), zmień kolor morza na turkusowy, szmaragdowy. Jesteś na Fuerteventura!
Jedna z Wysp Kanaryjskich, leżąca nieopodal Afryki. Razem z wyspami Lanzarote i Gran Canaria, tworzą prowinację Las Palmas. Stolicą wyspy od 1835 roku jest Puerto del Rosario, gdzie zatrzymałam się na sześć dni. Jest dobrą bazą wypadową do autobusowych wypraw po wyspie. Wyspa to to ponad 150 km białych plaż. UNESCO nie pozostało obojętne na to wyjątkowe miejsce uznając je rezerwatem biosfery od 2009 roku.
Wyspa, ma wulkaniczny krajobraz i możesz poczuć jej wyjątkową energię. Nie, w takim natężeniu jak ma to miejsce w Islandii, ale również. Jeśli nie lubisz zimna, a lodowce kompletnie Cię nie interesują to powinieneś odwiedzić Fuerteventura, aby poczuć namiastkę krainy ognia i lodu.
To kolejne miejsce, w czasie mojej wyprawy gdzie ludzie NIE MÓWILI po angielsku. Na szczęście tutaj mi się udało! Spotkałam koleżankę, z Madrytu, którą poznałam w Husaviku, około rok wcześniej. Gdy spotkałyśmy się na lotnisku. okazało się, że nasze lokum wciąż nie jest gotowe. Tak, kanaryjczycy to kolejny naród, który MA CZAS. Dla Marceli nie było to nic nadzwyczajnego, w końcu jest z Hiszpanii, dla mnie też bo nauczyłam się tego na Islandii. Nasze spotkanie uczciłyśmy wizytą w 100 Montaditos.
Ceny były śmieszne. Marcela powiedziała mi, że to bardzo popularne miejsce w Hiszpanii, ze względu na ceny i jakość. Oczywiście był to fastfood, ale również wegański. Pyszne kawałki warzyw w panierce, smażone w głębokim tłuszczu, hiszpańskie oliwki i inne przysmaki jak niewielkie kanapeczki. Jednak największym hitem, dla mnie była sangria lana z kurków jak piwo! Podawana z kostkami lodu, za 1,5 euro. Nie wiem jak Wy, ale chciałabym aby taka opcja była dostępna wszędzie, nie tylko w Hiszpanii. Znacie inne kraje, gdzie dostępne jest wino w takiej formie?
Po rozmowie i wypiciu dwóch kufli, zimnego, czerwonego wina z kostkami lodu, ruszyłyśmy na zakupy i obejrzenie mieszkania.
Z dachu mieszkania rozpościerał się niesamowity widok. Niestety, w dzień nie dało się tam siedzieć, było zbyt gorąco, ale mogłyśmy to robić nocą 🙂 Szczerze powiedziawszy to “roztapiałam się” już w Rzymie, a tam było około dwudziestu stopni. Wybraź sobie więc co działo się ze mną na Fuerteventura!
Pierwszego dnia wybrałyśmy się autobusem do naturalnego basenu w Calate de Fuste.
W Puerto del Rosario najwięcej kierunków było z tego przystanku autobusowego, stamtąd zawsze podróżowałyśmy. Kupiłyśmy kartę BtF.
Kolejny raz, dzięki Ci Marcela! Widzicie, na Fuercie istnieją dwa rodzaje autobusów. Lokalne, gdzie keirowcy nie mówią po angielskum ale bilety są tanie, jak dla lokalsów oraz pomarańczowe, dla turystów, gdzie płacisz 3-4 razy drożej za przejazd. Wybrałyśmy opcję dla lokalsów. Koleżanka od razu zarządziła kupno karty, która wychodziła dużo taniej niż osobne bilety. Ceny biletów, w zalezności od przebytych kilometrów różniły się.
Chciałyśmy zobaczyć naturalny basen, dlatego wybrałyśmy się do tego miasta. Oczywiście, cieszyłyśmy się, że tam przyjechałyśmy bo było pięknie. Słońce, woda, relaks, dobre towarzystwo. Czego więcej trzeba na wakacjach?
Miejsce to było jednak dosyć kamieniste, a woda w nim nieco chłodna, po zrobieniu zdjęć zdecydowałysmy się na zmianę plaży, na bardziej tradycyjną 😉
W Calate de Fuste, miejscowości połozonej na wschodzie Fuerteventure, znajduje się plaża o białym piasku i czystej, błekitnej wodzie. Plaża ta jest dość rozległa. Miasteczko, jak i plaża jest popularna, ze względu na położenie w pobliżu lotniska (zaledwie dziesięć minut). Podobno to popularne miejsce urlopowe dla mieszkańców Puerto del Rosario.
Przemierzając miasteczko, widać było, że jest turystyczne, głównie przez ceny jedzenia! Na plaży słyszałam głównie… POLSKI (tak, jesteśmy wszędzie, dosłownie!), niemiecki czy angielski. Co jakiś czas wchodziłam do wody aby sie ochłodzić, na zmianę ze spaniem na ręczniku. Byłam wykończona po nocnych zmianach, a w Rzymie nie odpoczęłam, przemierzając historyczne uliczki. Dopiero na Fuercie poczułam jak bardzo moje ciało domaga sie odpoczynku.
Stolica Fuerteventury. Przyjazna, niewielka, słoneczna! Kolorowe uliczki, pomniki, sztuka uliczna, ozdobione ławki, a przede wszystkim czystość! Coś tak odmiennego po Rzymie.
Jeździłam na plaże oddalone od naszego miejsca wypadowego, nie doświadczając nawet tego co ma do zaoferowania stolica. Dwa ostatnie dni spedziłam na plaży w Puerto del Rosario. Woda miała ciekawszy odcień niż ta w Playa de Castillo. Czasami nie trzeba jeździc daleko aby doświadczyć czegoś bajecznego. Tutaj opalałam się też pierwszy raz topless. Bez żadnego skrępowania, bo NIKT nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Czułam sie wolna, naturalna. Słońce i plaża sprawiają jednak, że po upływie czasu opadamy z sił. Dobrze jest wtedy schronić się w zacienionym mieszkaniu lub wypić zimny napój. W Puerto del Rosario spróbowałam też kanaryjskiej kuchni.
Pamietaj, aby zjeść w restauracji, najpierw musisz dokonać rezerwacji, nie możesz wejść z ulicy. Nam się udało, w końcu jesteśmy chicas. Czasami rzeczywiście życie jest łatwiejsze gdy jest się kobietą.
Kuchnia Furtaventure to głównie ryby i sery, ale i coś wegańskiego, a mianowicie Papas kanarias czyli papas arrugadas z sosem mojo rojo. Papas arrugadas to małe ziemniaki gotowane w wodzie, z dużą ilością soli, przez co ich skórka zaczyna się marszczyć. Mojo rojo to sos składający się w głownej mierze z papryki, z czosnkiem, octem i oliwą. Nie zawsze smakuje tak samo bo często robiony jest według upodobań, ważne jest jedynie by nie zabrakło w nim papryki bo to jego główny składnik. Z tego dania słyną całe wyspy kanaryjskie, nie tylko Fuerteventure. Myslicie sobie pewnie; ziemniaki z sosem, co może byc w nich dobrego? A więc..wszystko! Czasami te najprostsze dania są najsmaczniejsze! Nauczyłam sie tego po Skordeli, greckiej potrawie, którą przyrządziła mi przyjaciółka, a to tylko ziemniaki, czosnek, buraczki i np. pieczarki. Zresztą Polska kuchnia też obfituje w proste i wyśmienite potrawy, ale o tym sami dobrze wiecie 😉
Spróbowałam też sera, w końcu Fuerteventura z niego słynie. Smakował jak “chmurka”. Nie opisze tego smaku. Wiem tylko, że czułam się potem winna, a żołądek ukarał mnie za odejście od zasad. Jednak jeśli jecie nabiał, powinniście spróbować tego co ma do zaoferowania Fuerteventura.
Kolejnego dnia, w restauracji obok również spróbowałam Papas i te nie były już takie dobre, mniej ostre. Na zdjęciu poniżej, kolejny przysmak serowowany również na Wyspach Kanaryjskich Pimientos de Padron. Przyrzadzane z solą morską i oliwą. Wyróżnia je fakt, że niektóre z nich są ostrzejsze. Dla mnie były idealne, gdy trafiła się ostra, podkręcała smak.
1 Comment
[…] Kolejny raz przeniosę Was na gorącą, wulkaniczną wyspę, tyle, ze tym razem niedokładnie na nią a na maleńską wysepkę obok niej! Zaczynajmy 😉 […]