Zaraz po Czerwonej Plaży pojechaliśmy na klify Látrabjarg <3 Droga była… ciężka! Muszę to przyznać, ale nasza Skoda dała radę 🙂 mimo licznych dziur, przepaści, kamieni daliśmy radę. Kierowcy kilka razy puściły nerwy m.in dowiedziałam się, że JUŻ NIGDY TU NIE PRZYJEDZIEMY 😀 Nie wierzę, w takie stwierdzenia 😉 Było już po sezonie więc nie uświadczyliśmy widoku maskonurów, ale za to wcale nie było ludzi.
Látrabjarg to kraniec Europy, który jest najdalej wysunięty na zachód. Klify są długości 14 km. Końcem czerwca, w lipcu i sierpniu na wysokich 40m -400m, ścianach skalnych zamieszkują maskonury, mewy, kormorany, alki i wiele innych. Oczywiście, największą sensację wzbudzają słodkie, malutkie, maskonury – znak rozpoznawczy Islandii.
Niestety, te piękne ptaki zagrożone są wyginięciem przez zanikanie ich naturalnego pożywienia (bezkręgowce, małe ryby pływające w ławicach). Jeżeli nic się nie zmieni i ludzie nie zwolnią tempa z wyławianiem ryb i nie zaczną bardziej karać osób łamiących te przepisy to za kilka lat już zapewne nie znajdziemy ich nigdzie…nawet w Islandii, do której przylatują głównie po to by wysiedzieć jajka, uwielbiają wyspy z takimi skałami i glebą 🙂 Dorosłe osobniki wysiadują jaja od 38-49 dni, wysiaduje je dwójka rodziców (w większości przypadków mimo wszystko matka). W gnieździe pisklęta spędzają sześć tygodni. Ostatnio przeczytałam również pewną ciekawostkę. Maskonur to jedyny ptak, którego przyłapano na używaniu narzędzia; patyka do drapania się po plecach(“Maskonury przyłapane na używaniu narzędzi”, Dziennik Naukowy).
W Látrabjarg najlepszą porą do podglądania maskonurów jest popołudnie. Wtedy właśnie ptaki wracają do swoich lęgowisk.
Na klifach trzeba zachować ostrożność. Nie wolno podchodzić do krawędzi, a jeśli już to powinniśmy się położyć na glebie i tak właśnie obserwować maskonury.
Nie spodziewałam się, że te klify aż tak mi się spodobają, ale tak właśnie się stało!!! Kolejny, niezapomniany widok. Piękna, zachwycająca Islandia. Chodzenie po klifach jest dosyć męczące, każdy kolejny wydaje się być jeszcze wyższy więc… z ciekawości idziesz do końca 🙂
Tak… jeśli masz lęk wysokości – tak jak ja to nie wychylaj się za bardzo… zawsze zachowywałam aż przesadnie bezpieczny odstęp bo najzwyczajniej w świecie czułam paraliżujący strach 😉
Na zachodnim końcu półwyspu, w bliskim sąsiedztwie klifów, znajduje się latarnia morska Bjargtangar. U jej podnóża (jeśli mamy szczęście) możemy zobaczyć foki. Niestety, do latarni morskiej nie da się wejść 🙁
W drodze, na ten tzw “kraniec Europy” możemy zatrzymać się w zatoce Breiðuvík. Jeśli świeci słońce to turkusowe wody i złoty piach, które tam zobaczycie kojarzą mi się z Kubą bądź Grecją… nie z Islandią… jedynie ten wiatr i chłód przypominają o tym gdzie jesteś. W zatoce tej jest mała miejscowość. wjazd do niej był zamknięty z niewiadomych przyczyn. Z tego co czytałam wiem, że znajduje się tam mały kościół Breiðuvíkurkirkja. Nie wiem czy nadal, ale był tam również dom dla chłopców w wieku 14-18 rok, którzy trafiali tam za przestępstwa czy z innych powodów, mieszkańcy skarżyli się na to co tam się działo, jednak ile w tym prawdy? Tego się nie dowiemy.
Mam nadzieję, że notka była pomocna! W razie pytań piszcie maile na pannasarna@wp.pl 😉 zapraszam równiez do polubienia facebooka https://www.facebook.com/pannasarna.blog/ oraz obserwowania instagrama gdzie nie zawsze pojawiają się tylko zdjęcia z Islandii!
Planuję zacząć nagrywać filmiki na youtube. Pierwszy będzie na pewno z Kuby – trochę wakacyjnej mocy! kolejne będą z Islandii. O czym chcielibyście posłuchać na filmikach o Islandii? Piszcie w mailach bądź komentarzach 😉
Kolejny wpis ukaże się 28.04 🙂
Słonecznego weekendu 🙂
1 Comment
[…] magii, wodospadów (Dynjandi), samotności, natury, zapierających dech w piersiach widoków, plaż; znajdą tu coś dla […]