Gdy zobaczyłam miejscowość Manarola, zapomniałam o schodach. W trakcie trasy poznałam również włoską rodzinę, która nie potrafiła za bardzo mówić po angielsku, ale jakoś się dogadaliśmy 😉 Pomagalismy sobie w uchwyceniu wyjątkowych momentów, widocznych w poście o Riomaggiore 🙂 Uwilebiam te spotkania z niektórymi Włochami czy Hiszpanami, mimo że nie mówimy tym samym językiem, zawsze się jakoś dogadamy 🙂 Żałuję, że nie możemy lepiej się porozumieć. Dajcie mi jednak czas; naukę włoskiego zaczynam od października, z kobietą która zaraziła mnie miłością do Włoch jeszcze zanim do nich przyjechałam- Primo Cappuccino. Uwielbiam brzmienie języka włoskiego i hiszpańskiego, tak odmienne od islandzkiego.
Manarola, kolejne miasteczko Cinque Terra, wyróżniająca się wręcz bajkowym położeniem w dolinie i pnącymi się nad nią winnicami tarasowymi. Z owoców zebranych tutaj produkuje się popularne w Cinque Terre wina; bianco (białe, wytrawne) oraz słodkie i z większą mocą- Sciacchetra.
Miasteczko nie ma rozległego planu ulic; właściwie złożone jest z dwóch, Via Antonio Discovolo oraz Via Renato Biroll. Przedziela je plac główny. Uliczki ciągną się przez całe miasteczko.
W maisteczku główną świątynią jest kościół Chiesa di San Lorenzo (św Wawrzyńca). Wawrzyniec jest jego patronem “dopiero” od XV wieku, wcześniej była nim Matka Boska.
Spacerując ulicą Via Antonio Discovolo miniemy odrestaurowany budynek młyna oraz przylegający do niego kamień młynowy. Niegdyś wiele młynów wznosiło się w tym obszarze,. Niestety, nie zachowały się do dziś. Prawdopodobnie nazwa Manarola wywodzi się właśnie od określenia “wielkie koło” (łac. magna roea), co miało nawiązywać do młynów istniejących dawniej na tym obszarze.
Miasteczko samo w sobie jest atrakcją! Lepiej możemy je zaobserwować z restauracji Nessun Dorma
Pamiętam, że siedziałam na ławkach z pięknym widoiem, które nie nalezały do restauracji. Wstęp tam był wolny. Zjadłam tam batonika, kanapkę i podjęłam decyzję, że muszę się stąd jak najszybciej wynieść gdyż… tłum turystów był nie do zniesienia. Ruszyłam więc na trasę.
Na skale znajdującej się na północnej stronie, w części portowej możemy zauważyć zachęcającą trasę prowadzącą do niewielkiego ogrodu, który jest moim zdaniem najlepszym punktem widokowym w Manaroli. Ważne jest również to, że wstęp tutaj jest całkowicie bezpłatny Miejsce to jest też idelanym do oglądania zachodu słońca, na który ja nie zdążyłam., a dlaczego? O tym dowiecie się z kolejnego postu. Jeżeli planujecie oglądać tam zachód słońca, to lepiej pojawcie się wcześniej aby inni turyści Was nie ubiegli.
Czas przejścia: około 2h 30 min
Długość: 5km
Trasę znalazłam idąc za turystami. Musiałam dojść do Via Antonio Discovolo 140, a potem ruszyć w górę. Lazurowa Ścieżka była zamknięta (po cóż mi była ta karta na trekking?). Tutaj był szał! 1200 schodów, gwałtowne podejścia. Długa trasa. Jednak… BYŁO WARTO! Ta trasa podobała mi się najbardziej (tak przejdę jeszcze jedną). Przepiękne widoki na miasteczko, las no i te schody. Nie polecam tej trasy osobom nieco słabszym fizycznie. W pełnym słońcu może Cię ona wykończyć. Łatwiejsza do pokonania jest trasa od Strony Corniglii do Manaroli.
Gdy tak wędrowałam przez leśne ostępy, przechodząc przez splątane wrzosy i kasztany tworzące nierealistyczne tunele, napotkałam mężczyznę grającego na organach, pies dzielnie trwał obok niego. Kolejne wyjątkowe doświadczenie. Już wcześniej słyszałam muzykę, ale myślałam, że rozbrzmiewa ona tylko w mojej głowie. Później zobaczyłam uśmiechniętego grajka. Cudownie było wędrowac słysząc muzykę. Droga prowadziła mnie przez pola drzew oliwnych i winnic prosto do Volastry.
Miejscowość, która niegdyś nosiła nazwę Vicus Oleaster czyli ” wieś gajów oliwnych”. Volastra skojarzyła mi się z miastem duchów. Nie było zbyt wielu ludzi, jedynie miejscowi, których jest tutaj około 200. Najbardziej znanym budynkiem w Volastra jest Nostra Signora Della Salute. Kościół jest zbudowany w stylu romańskim, prawdopodobnie z XII w. Chciałam zostać dłużej, w tym opustoszałym miasteczku, ale niestety gonił mnie czas (ah te ulewne deszcze poprzedniego dnia).
Z wielkim żalem opuściłam jego mury i ruszyłam dalej w stronę Corniglii. Dalej, tam gdzie prowadzi słońce!