Riomaggiore.
A więc, udało się, dzień rozpoczął się bez deszczu! Jednak nie było słonecznie, co mnie nie zniechęciło. Mój ostatni dzień pobytu w Ligurii! Musiało się udać! Bilet kupiłam online na połączenia pociągiem między miejscowościami oraz trasy trekkingowe. Bilet kupiłam TUTAJ.
Można go również zakupić na dworcu w La Spezi, o ile chcecie stać w kolejce. Wysiadłam w pierwszym miasteczku Cinque Terre – Riomaggiore. Było piękne! Skały, rozbijające się o nie morze, a zza chmur zaczęły powoli przebijać się promienie słoneczne. Kolorowe zabudowania, morze i skaliste wybrzeże stworzyły cudowny obraz, na wskroś przesycony magią. Niemal nie było ludzi. Aby dojść do miasteczka z dworca kolejowego musiałam przejść tunelem. Specjalnie wybrałam ta destynację poza sezonem, ale niestety była sobota, nie tak to planowałam, ale deszcz dzień wcześniej udaremnił mi plany.
Wiecie, przyjeżdżając do Włoch z Krainy Lodu zawsze jestem nieco “zdziczała”, w końcu tam nie ma zbyt wielu ludzi i są chłodni. Włochy natomiast… to całkowicie inna bajka. Głośne, z rozemocjonowanymi, porywczymi, krzykliwymi ludźmi. Po jakimś czasie głowa zaczyna pękać i szukam schronienia, gdziekolwiek. Byleby jak najdalej od tego głośnego świata. W Riomaggiore nie było AŻ TYLE ludzi, na początku. Pewnie z uwagi na poranne godziny 🙂 Cieszyłam się miłymi spacerami po uliczkach, wspinaczce się po schodach i zachwytach kolorami. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka.
Średniowieczny zamek zbudowany w XII wieku, posiadający dwie charakterystyczne wieże. W przeszłości zamek służył jako schronienie obronne przed atakami piratów 🙂 Przed zamkiem znajduje się dobry punkt widokowy, idealny do podziwiania panoramy miasta. Nie mogłam tam wejść. Był…zamknięty,
W tym miasteczku możemy znaleźć kilka interesujących punktów widokowych.
Czas trasy: 1h
Długość:1,4 km
Chciałam udać się na słynną trasę zakochanych (Via dell’Amore), jednak droga była zamknięta, przez osunięcie gruntu. Planowane otwarcie rok 2024. Wybrałam więc wymagającą Via Beccare. Pisząc ten post przypominam sobie emocje, które mi towarzyszyły. Pokonałam SETKI schodów, w górę. Trasą były SCHODY. Zresztą nie tylko tutaj, tak ogółem wyglądają trasy w Cinque Terre nie tylko te pomiędzy miejscowościami, lecz również te w miasteczkach. Gdy rozpoczęłam pokonywanie trasy, słońce wyszło na dobre; zapanował upał( u mnie zaczyna się od 20 stopni). Połączenie słońca, wysiłku i SCHODÓW, nie jest dobrym matchem. Po pokonaniu pewnej odległości schodów zaczęłam oczekiwać drogi BEZ nich jednak za każdym zakrętem znów je widziałam. Odcinki bez ich obecności witałam z radością, nawet jeżeli prowadziły w górę. Nieważne.
Pot lał się z mojego czoła strumieniami, słońce wzmagało się, a z każdej strony wzgórza, które musiałam pokonać było 620 schodów(razem 1040)! Widoki były jednak warte tego wysiłku, który był dopiero rozgrzewką (o tym wtedy nie wiedziałam). Rozpościerające się tarasy winne, zapierające dech w piersiach widoki i ta lekkość w sercu 🙂 To będę wspominać. Trasa ma 1,4 km, więc nie jest długa, jedynie męcząca w ciepłe dni.
Jeśli chcesz przeczytać o mojej wizycie w Portvenere, zapraszam TUTAJ. Jeśli chcesz zobaczyć gdzie znajduję się obecnie, odwiedź TO miejsce.
1 Comment
[…] dogadaliśmy 😉 Pomagalismy sobie w uchwyceniu wyjątkowych momentów, widocznych w poście o Riomaggiore 🙂 Uwilebiam te spotkania z niektórymi Włochami czy Hiszpanami, mimo że nie mówimy tym samym […]