Mediolan, swoją podróż zaczynam właśnie od niego; bilet z Krakowa do miasta mody kosztował mnie 44 zł więc czemu nie? W tej podróży zdecydowałam się na coachsurfing aby w pełni poznać lokalnych ludzi, ich kulturę i obyczaje. Mój pierwszy host mieszka w Mediolanie, wysiadam na stacji metra Morino Dolino. Lokalna okolica; śmieci, miejscowa ludność, całkiem inne odczucia niż w turystycznych miejscach.
Mijając te wszystkie blokowiska i smutne place zabaw nie spodziewałam się, że będzie mieszkał w wysokim, nowoczesnym apartamentowcu. Wchodząc na klatkę schodową czuję subtelny zapach perfum. Wjeżdżam windą na dwudzieste piętro; jasny, zadbany budynek, sprawia wrażenie całkiem nowego. Gospodarz dał mi oddzielny pokój z balkonem w czystym, pięknym mieszkaniu.
Gospodarz – Włoch ze specyficznym poczuciem humoru przywitał mnie pastą (makaron z sosem pomidorowym i przyprawami). Już na początku zaznaczył bym czuła się jak w domu. Po jakiś piętnastu minutach rozmowy wyciągnął długi, zdobiony sztylet. Pomyślałam, że to słaby początek podróży – zostać zamordowaną we Włoszech, nie spodziewałam się tego już tutaj – okazało się, że chciał mi go tylko go pokazać! Odetchnęłam z ulgą. Powiedział mi co najlepiej zobaczyć w Mediolanie i zachęcił do odwiedzenia Werony, która zawsze budziła mój zachwyt. Dużo rozmawialiśmy o polityce, miłości, związkach, relacjach międzyludzkich i podróżach. Gospodarz dużo podróżuje, był w wielu krajach, ale najbardziej uwielbił sobie Afrykę, do której regularnie wracał. Opowiadał mi niesamowite historie, które spotkały go na coachsurfingu gdy to on był podróżnikiem. Często seksualne, dziwne i niezręczne, ale i i zabawne na swój własny sposób. Przestrzegał i dawał wskazówki jak bezpiecznie korzystać z portalu coachsurfing.
Kolejnego dnia obudziłam się całkiem wypoczęta i gotowa na przygody! Po 15 minutowym spacerze na metro Molino Dorino wysiadłam na stacji Duomo. Od razu znalazłam się pod słynną Katedrą Duomo. Wygląda jak dzieło sztuki. Zdobienia, rzeźby, biały kolor. Jestem pod wrażeniem, jak człowiek mógł wpaść na coś takiego. Patrząc na to architektoniczne arcydzieło zatęskniłam za Rzymem; jego uliczkami, gwarem. Zaczęłam żałować, że znowu tam nie poleciałam, ale to byłby piąty raz, czas na coś nowego.
Katedra Duomo- to jedna z największych tego typu budowli na świecie, może pomieścić około 40 000 osób. Jest symbolem Mediolanu, robiącym wrażenie na odwiedzających. Budynek zbudowany jest z marmuru z Condagli. Prace rozpoczęły się w 1386 roku, a zakończyły w 1966, To najważniejszy we Włoszech budynek architektury gotyckiej. Sam plac roztaczający się przed katedrą jest pięknym acz zatłoczonym miejscem- nie czułam się tam dobrze, w tym tłumie.
Katedrę można zwiedzić w środku jak i wyjechać na dach. Ja nie zdecydowałam się na tę opcję gdyż nad miastem unosił się smog i widoczność nie była zbyt dobra.
Swoje kroki skierowałam do food hal i Dolce & Gabbana by z tarasu podziwiać katedrę. Zjadłam swojego ukochanego we Włoszech rogalika z nadzieniem z pistacji i zamówiłam cappuchino – w tak turystycznym miejscu nie obawiałam się swojego zamówienia czyli reakcji na rodzaj kawy którą zamawiam. To jest właśnie włoskie śniadanie, coś słodkiego i pyszna kawa. Jaki poranek taka i reszta! Oby tak było 🙂
Rodzaj słodkości, które znajdowały się w sklepie zachwycał moje oczy, ale opanowałam się (nie było łatwo).
Po obejrzeniu słodkości zjechałam do sklepu Dolce & Gabbana by zachwycać się ręcznie wykonanymi lalkami (koszt jednej to 600 euro). Tak. Lalkami. Nie ubraniami. Do teraz pamiętam tą lalkę, a minął już miesiąc.
Po wizycie w sklepach skierowałam kroki do Palazzo di Brera, w którym mieści się Pinacoteca di Brera – czyli muzeum, galeria sztuki.
Cena biletu to 16 euro, w takim wypadku spróbowałam triku ze studentką, ale nie przeszło. Obsługa chciała zobaczyć mój paszport, a po dacie urodzenia zorientowaliby się, że nie jest to prawda. Stwierdziłam więc, że zapomniałam dokumentu i mogę zapłacić normalną cenę.
W muzeum wiele obrazów ma tematykę religijną; zachwyca kunsztem i starannością. Nie ukazuje jedynie religii chrześcijańskiej, ale też mitologię grecką i rzymską. Niektóre obrazy sprawiały, że zatrzymywałam się przy nich na dłużej aby podziwiać wykonanie oraz pomysł artysty.
Muzeum, jak wcześniej pisałam znajduje się w budynku Palazzo di Brera, a właściwie zajmuje jego niewielką część. Historia pałacu jest długa i zawiła, więc nie będę jej tutaj przytaczać. Napiszę tylko tyle, że związana jest z czasami pierwszych zakonników, w Mediolanie. Finalnie jednak podjęta została decyzja by została tam utworzona Galeria Sztuki, która oficjalnie została otwarta 15 sierpnia 1809 roku. Muzeum, w takim kształcie powstało dzięki temu, że francuski cesarz i król Włoch, Napoleon zapragnął stworzyć, w Mediolanie Luwr Włoch.
Oprócz Galerii Sztuki, na terenie pałacu znajduje się również Akademia Sztuk Pięknych (oj, studiować w takim miejscu- to musi być przygoda!), obserwatorium oraz biblioteka Braidense. Do biblioteki możemy wejść za darmo jak i chodzić po dziedzińcu pałacu i podziwiać rzeźby na dolnych piętrach.
W Galerii znajdziesz takie kolekcje tematyczne:
W tym miejscu spędziłam około 3-3,5 godziny; wliczam w to czas w bibliotece, spacery po ogrodzie i dziedzińcu. Tutaj nieco zdjęć z ogrodów:
Tutaj pokażę kilka obrazów przy których zatrzymałam się na dłużej .
Francesco Hayez, “Melancholia”.
Obraz przedstawia młodą kobietę, zatraconą w myślach. Nie zwraca uwagi na to, że rękaw sukni zsunął się z jej ramienia. Kwiaty w tym obrazie również zachwycają, przypominają mi nieco tę dziewczynę. Nieco opadłe, ale wciąż zachwycające.
Bernardo Bellotto, “Widok na Gazzade”.
Jak dla mnie obraz wygląda jak zdjęcie.
Carlo Crivelli, “Madonna i dziecko”
Masa szczegółów, precyzjne wykończenie. Madonna daje dziecku gruszkę- symbolizującą słodycz odkupienia.
Girolamo Induno, “Żałosne Przeczucie”
Obraz wyglądający jak prawdziwy. Bałagan panujący w pokoju, jakby NAPRAWDĘ ktoś tam mieszkał! Dziewczyna patrzy na portret ukochanego lub kogoś z rodziny, osoby która bierze udział w wojnie; ja widzę tutaj obawę i tesknotę, a Wy?
Po Galerii uznałam, że czas na moją ulubioną aktywność czyli chodzenie bez celu, w trakcie to ktorego zazwyczaj znajduje najlepsze perełki. Tym razem trafiłam do klimatycznego parku, ze starymi rzeźbami by natknąć się na imponującą budowlę. Sprawdziłam w mapach, że to Villa Reale, w której mieści się muzeum, ale niestety była juz zamknięta. Mogłam wiec tylko podziwiać ją z zewnątrz.
Potem natknęłam się na flamingi za ogrodzeniem. Nie mam zdjęć, ale możesz zobaczyć filmiki z relacji na moim instagramowym koncie.
Reszta mojego dnia opierała się na dalszym spacerze i znajdowaniu ciekawych miejsc, natknęłam się tak na tę popularną galerię handlową z sufitem jak w Neapolu. Szklane, piękne sklepienie Galerii Vittorio Emanuele II. Tak, zrobiłam tylo jedno zdjęcie.
Ogółem… Mediolan jest ciekawym miastem. Jeżeli masz pieniądze to myślę, że przyjazd tutaj na WIELKIE zakupy jest dobrym pomysłem! Planuję tu kiedyś przylecieć po lalkę za 600 euro i to prawdziwe marzenie ;).
Miasto to nigdy nie było na mojej liście życzeń do zobaczenia. Nie porwało mnie ani nie zaczarowało. Nie czuję potrzeby wracania tu ponownie (chyba, że po lalkę), ale cieszę się, że mogłam je zobaczyć! Ponadto Mediolan ma dobre połączenia do Bergamo i Werony, a te właśnie miasta wypróbuję w kolejnych dniach!