Hej!
Miało być o północy, ale może skończymy najpierw ten zachód, co? 🙂 W ostatniej notce pisałam o basenie termalnym z islandzkiej sagi; geograficznie znajduje się on już na Półwyspie Snæfellsnes (uzupełniłam tą informację w poście). Miałam dodać teraz post o pewnych miejscach, ale okazuje się, że jak basen termalny Guðrúnarlaug, znajdują się one na Snæfellsnes 🙂 O nich więc, w innym poście 🙂
Tutaj wklejam muzykę mojego znajomego z Islandii 🙂 Piękna, zachęcam do słuchania! Ma w sobie magię <3
Do Kanionu Kolugljufur, jest łatwy dostęp. Wystarczy tylko trochę zjechać z krajowej drogi numer jeden, w urokliwą dolinę Víðidalur, a już za chwilę naszym oczom ukaże się wspaniały kanion Kolugljufur!
Mam do niego sentyment bo bo było to pierwsze, wgniatające w ziemię miejsce, które zobaczyliśmy na Islandii. Była to nasza pierwsza podróż. Wypożyczonym autem jechaliśmy z Reykjaviku do Myvatn, gdzie miała zacząć się nasza przygoda z pracą w Islandii. Wtedy czuliśmy jeszcze strach przed nowym, nieznanym, ale to wszystko co widzieliśmy po drodze (zatrzymywaliśmy się często), sprawiło, że ta mroczna Islandia z filmików, nie była już taka…stała się piękna…wtedy, wiedzieliśmy, że jesteśmy w dobrym miejscu.
Kanion Kolugljufur, nie jest zbyt rozreklamowanym miejscem, a to dziwne..POWINIEN BYĆ 🙂 Ok, po dłuższym czasie pobytu w Islandii widzieliśmy większe kaniony, ale ten… ma w sobie magię 🙂 Zieleń, wodospad… wszystko tworzy bajkową otoczkę, idealną do historii o elfach, zamieszkujących kamienie (pamiętaj, islandzkie elfy, to nie małe, słodkie stworzonka, nie będę przybliżać tematu, w przyszłości będzie o tym post, zasługują, na całkiem oddzielny!).
Rzeka Víðidalsá, na progu skalnym dzieli się na wiele, drobnych wstęg wody, tworząc dzięki temu wodospad Kolufoss, dalej wstęgi wodne, stają się dynamiczne, nabierają tempa i spływają kaskadami do kanionu Kolugljufur.
Nad kanionem wznosi się też most, przejście nim, to miłe przeżycie 😉
Jak to często bywa w Islandii, nazwa wodospadu Kolufossar, pochodzi od olbrzymki Koli, która mieszkała wśród skalistych ścian kanionu, niestety, nie spotkamy jej już tam. Zostało po niej tylko łóżko(Kolurum) i duży kocioł, w którym przyrządzała sobie łososie, wyłowione z rzeki (oczywiście łowiła je rękoma).
Wokół kanionu i wodospadu wyznaczone ścieżki dla każdego 🙂 Nie wymagają przygotowania! Zachęcam do odwiedzenia tego pięknego miejsca!
Tak, tak. Teraz będę miała trochę mniej czasu dla Was bo mam pracę i czas pracy w niej jest dosyć nieuregulowany, ale od czerwca będzie już stały 😉 Kolejny post ukaże się 12/13 maja! Zachęcam do polubienia mojej strony na facebooku https://www.facebook.com/pannasarna.blog/ .
Dzisiaj wybieram się na grilla do Myvatn, a pada śnieg, więc życzcie mi szczęścia! 😀
Miejcie cudowny weekend <3