Hej!
Dużo się teraz dzieje, ale będę systematyczna (tak, jak cały czas).
Bardzo lubię prowadzenie tego bloga i zwiększająca się liczba wyświetleń niezmiernie mnie cieszy 🙂 Radość, sprawiają mi również wiadomości od Was. Dziwi mnie fakt, że żadnej nie dostałam na facebooku adventuresofpannasarna, a myślę, że rozmowa przez messenger, mogłaby być lepsza niż email, na pewno szybsza 🙂 Czasami, zastanawiam czy zauważacie tą nowość po prawej stronie (facebook w miniaturce, jeden klik i jesteś). Dzięki obserwowaniu mnie na facebooku od razu będziecie wiedzieć kiedy pojawi się nowy post! Dodatkowo, często pojawiają się tam również posty o innej tematyce, której jeszcze nie ma na blogu, np. ostatnio, mój pierwszy filmik z Kuby 😉 Ja nie zarabiam na blogu, instagramie czy facebooku, ale dostaje tyle miłych wiadomości od Was, że zastanawiam się, skąd Wy wiecie o nowych postach… Tak, wiem pośpiech jest domeną tych czasów, ale to blog podróżniczy, zależy mi na tym abyś czytając teksty, które tu zamieszczam zrelaksował się i zobrazował, te wszystkie piękne miejsca… lektura to czas wytchnienia dla Ciebie. Dla mnie natomiast, ogromnym komplementem jest kontakt z Waszej strony, ok…czasami nie odpisuje zbyt szybko, przeoczam wiadomości, próbuję się pozbyć tego nawyku, bo niektórzy moi znajomi też tacy są, a to jest koszmarne. Coś tam we mnie jeszcze zostało, ale pracuje nad tym!
Pamiętajcie też, że byłam, w dużo większej ilości miejsc niż jest zamieszczona na blogu, nie chcę wyrzucać wszystkich “asów” na raz 🙂 Możecie śmiało pytać o Islandię np. południową, której jeszcze tu nie ma, Husavik, w którym mieszkam, a o którym również jeszcze nic nie zamieściłam, inne inne miejsca na północy, półwyspie Snæfellsnes czy chociażby Kubę, która niebawem dołączy do tego bloga. Pamiętajcie o menu, które znajduje się pod nazwą bloga, gdzie możecie wybrać kategorię, która Was interesuje. Niebawem dołączę więcej postów dotyczących pracy na Islandii i sposobach jej znalezienia bo tamte, stare posty, są mocno ogólne. Zależy mi na Waszej przyjemności czytania dlatego wkładam, w to tyle pracy i zapału ile tylko mogę 🙂 Ok, myślę, że to NAJWYŻSZY czas aby przejść do posta 🙂
Borgarvirki, znajdują się niedaleko drogi krajowej numer jeden. W dalekiej przeszłości były one idealnym i jakże naturalnym miejscem obrony, w tym regionie.
Czym są Borgarvirki?
Są pozostałością najbardziej odpornych na erozję skał. Kiedyś, te właśnie skały jako magma zastygły, w kominie wulkanicznym.
Borgarvirki, wznoszą się na szczycie wzgórza(177 m.n.p.m), nad jeziorem Vesturhópsvatn, na całkowitym pustkowiu.
Sagi, wspominają o tym, że Borgarvirki służyły za fortecę. W roku 1949 została tam zamontowana tarcza pomagająca zorientować się, co znajduje się dookoła. Obecnie Borgarvirki to głównie punkt widokowy.
Borgarvirki, były jednym z pierwszych miejsc, które zobaczyłam w Islandii. Jeśli chcecie jechać SPECJALNIE tam, to uważam, że możecie zobaczyć wiele lepszych miejsc, ale po drodze..dlaczego nie? 🙂
Kolumna Hvítserkur
Miejsce to odwiedziliśmy, we wrześniu 2019 roku, gdy wracaliśmy z Fiordów Zachodnich, to już nie są Fiordy Zachodnie, ale zachód Islandii (w Katalogu będą pod Fiordy Zachodnie, dopóki tego nie zmienię). Widać było od razu, że jest to bardzo popularne miejsce. Mimo końca września było tam mnóstwo turystów; zarówno tych z Islandii jak i z innych krajów.
Kolumna, ta ma nietypowy kształt, który zawdzięcza naturze. Ma piętnaście metrów wysokości. Kolumna Hvítserkur, jest domem dla mew i innego ptactwa, im w końcu zawdzięcza też nazwę. Widzicie, skała ta upstrzona jest wszędzie ich białymi odchodami, a z islandzkiego hvit znaczy biały. Skała ma dziwny kształt, w przewodnikach wyczytałam, że dla większości wygląda ona jak pochylony smok, pijący wodę i tak! Stojąc tam i wpatrując się w nią rzeczywiście go dostrzegłam, ale może było to spowodowane czytanymi wcześniej opiniami… Tego, już się nie dowiem!
Istnieje legenda o kolumnie Hvítserkur, według niej, to troll,, który przybłąkał się tu z wybrzeża Strandir, mając w zamiarze zniszczenie kościółka Pingeyrakirkja. Promienie słoneczne, ocaliły kościółek, zamieniając trolla, w skałę.
Do kolumny Hvítserkur, prowadzą liczne drogi z parkingu, ale (jak głoszą przewodniki), w lecie należy uważać na gniazdującą tam kolonię rybitw popielatych. Radzę wziąć to sobie do serca. Miałam do czynienia z tymi wariatkami i nie polecam, w czasie, w którym mają gody. Atakują, są agresywne, ale jest na to rada! Weż długi kij i idź z nim, trzymając go w górze, rybitwa będzie go atakować bo jest to najwyższy punkt. Nie ochroni Cię to jednak przed ich odchodami. Na szczęście nie doświadczyłam bombardowania odchodami, ale jest to możliwe, sporo czytałam o rybitwach, to fascynujące ptaki, ale i niebezpieczne gdy poczują zagrożenie, dla mnie na zawsze już pozostaną wariatkami <3
Na brzegu, w lecie wylegują się foki, akurat w tych rejonach mieszka największa focza kolonia, w Islandii.
W pobliżu Hvítserkur, znajduje się również hotel i kafejka/restauracja. Można tam na chwilę przysiąść, ale wydaje mi się, że w lecie jest tam sporo ludzi.
Mam nadzieję, że post Wam się podobał 🙂 Kolejny ukaże się najpóźniej 15.05 , przed kolejną wyprawą 😉 W tym tygodniu planuję dodać też pierwszy post o Kubie 😉
P.S Rusza promocja mojej książki. Nie jest ona o Islandii bo wypadł mi nie cierpiący zwłoki temat, który MUSIAŁAM poruszyć. Jeżeli bylibyście zainteresowani, tym jak traktowane są zwierzęta w chowie przemysłowym, ale z całkiem innego punktu widzenia niż te przedstawione dotychczas, to zapraszam Was na https://www.facebook.com/Sylwia-%C5%81abas-111202253923953/?modal=admin_todo_tour – Sylwia Łabas, Autor 🙂