Hej!
Dawno mnie tutaj nie było, ale w końcu wracam! Obiecywałam wpis juz dawno temu, wyszło jak wyszło… ale czasami tak bywa, że zwala się nam na głowę masa innych spraw. Wpis pojawiłby się wcześniej, ale wyszły pewne problemy ze zdjęciami, tym kontem itd. Bardzo się cieszę, że mogę już zamieścić post 🙂
Po pierwsze, mam nadzieję, że podoba Wam się nowy wygląd bloga 😉 Mi niezmiernie! Teraz nie będę już musiała martwić się o zmiany 😉
Po drugie, wyprawa na południe była udana mimo złej pogody! Daliśmy radę 🙂 Widzieliśmy nawet pokaz lawy. Cieszę się, że tam wróciliśmy ! W koncu “zaliczyliśmy” Złoty Krąg 😉 Ludzi praktycznie brak..więc wybraliśmy sobie idealny czas na zwiedzanie tej najbardziej zatłoczonej części Islandii. Koronawirus ma też nieoczekiwane plusy.
Reynisjarara to jedna z najbardziej rozpoznawalnych czarnych plaż (Gwiezdne Wojny, Gra o Tron). Nie dość, że jej piasek ma nietypową barwę (dla ludzi nie mieszkających w Islandii, dla mnie czarny piasek to norma, ale złoty to dopiero szok! Zobacz wpis https://pannasarna.pl/unikalna-raudasandur/ ) . Przeglądając informacje o Reynifjara; zarówno te anglojęzyczne jak i Nasze, często napotykałam się na stwierdzenia, że ta czarna plaża typowana jest na jedną z najpiękniejszych plaż świata. Uważam, że jest to prawdą… uroku dodają jej bazaltowe kolumny, jaskinie…
Na zdjęciu widoczne są skałki Reynisdrangur- jak zwykle na Islandii, są uznawane za skamieniałe trolle, które nie zdążyły schować się przed promieniami słonecznymi.
Bazaltowe kolumny powstały w procesie stygnięcia lawy.
Plaża ta ma swój unilany klimat. Gdy do niej dotarliśmy była opustoszała. Piasek/ żwirek wrz z połączeniem bazaltowych skał, wzgórza, spienionego morza nadają magiczny wygląd tej plaży. Niektóre miejsca dobrze jest zobaczyć gdy nie świeci słońce, a to jest właśnie jedno z takich miejsc.
Czarna Plaża, a raczej skały, które ją otaczają są schroniem dla maskonurów – to tutaj możemy zobaczyć je z bliska w szczycie sezonu. Nie tylko maskonury są mieszkańcami tego miejsca – możemy zauważyć tu wiele innych gatunków ptaków – dobre miejsce dla ich miłośników.
Czy pojechałabym tam jeszcze raz? Nie, bo wiem, że w przyszłym roku będzie tam już mnóstwo turystów, a ja nie lubie zatłoczonych miejsc. Warto było ją jednak zobaczyć!
To mój pierwszy post z nowym wyglądem bloga i już zauważyłam, że kilka rzeczy wymaga jak najszybszej zmiany 🙂 Kolejny post będzie niebawem. Już zaczynam go pisać!
Niestety, nie ma już opcji przetłumaczenia bloga, a szkoda bo wiele z czytelników było z USA, ale być może wprowadzę tłumaczenie z translatora (kopiowanie tekstu, wrzucanie do transalora i wklejanie go tuta). Nie będę robić tego sama gdyż zabrałoby czas, a ja nie mam go aż tyle. Co o tym sądzicie?
Życzę miłego wieczoru!
1 Comment
[…] trzecia podróż w głąb Islandii, w końcu słoneczna! Do trzech razy sztuka! Nie dotyczy to Viku, ale kto wie… może kiedyś […]