“Landmannalaugar (inna nazwa to tęczowe góry) jest częścią systemu wulkanicznego Torfajökulseldstöð, który jest aktywny od bardzo dawna. Najstarsze pole lawy, o którym wiadomo, że pochodzi z systemu wulkanicznego, ma około 400 000 lat, ale naukowcy uważają, że sam system jest nawet dwa razy starszy.
Ostatnia erupcja wulkanu Torfajökull miała miejsce w 1477 r. Wyrzeźbiła on teren i stworzyła większość scenerii, które widzimy dzisiaj, w tym największy odcinek ryolitu na Islandii.”(https://adventures.is/iceland/attractions/landmannalaugar/)
Miejsce, którego piękna, nie oddają żadne zdjęcia. Żeby poczuć tą nieopisaną magię musisz tu przyjechać i zobaczyć na własne oczy. Niezwykłość tych gór to również ograniczony dostęp. Możesz się tam dostać od około końca czerwca do początku września. Góry leżą na obszarze Parku Narodowego Fjallabak, zabroniony jest “dziki camping”.
Najdłuższy i najbardziej popularny szlak to Laugavegur.
Jest takie miejsce, w Islandii(jedno z wielu) gdzie możesz poczuć się jak na innej planecie. Tym razem nie piszę o Fiordach Zachodnich czy Myvatn, ale o Tęczowych Górach, Landmannalaugar, po środku Islandii. Jeśli czytałaś kiedyś baśnie, a Twoja wyobraźnia wizualizowała rzeczywistość opisaną przez autora, to tutaj możesz doświadczyć bycia w swojej dziecięcej wyobraźni. Niestety, nie spotkasz tu jednorożca tylko owce, ale czyż zwierzęta te, z ich puchatą wełną, kształtem, nie przypominają Ci chmurek? 😀
Na tą wycieczkę wybrałam się z dobrymi duszami, które w całej swej dobroci poczekały do 22:00 aż skończę pracę.
Tak, to była typowo nocna wycieczka! Droga z Reykjaviku do Landmannalaugar to około trzy godziny. Wyjechałyśmy o 23:00. Z postojami, tankowaniem, dojechałyśmy na miejsce o 03:20.
Podróż była ciekawa, tym bardziej, że kierowca pierwszy raz przekraczał rzeki samochodem! Emocji było co nie miara 😀 Wybrałyśmy żwirową drogę, przez rzeki, nie wiedząc, że do wyboru jest także “luksusowa”, z asfaltową nawierzchnią.
Uważam, że wybór był dobry, tym bardziej, że pogoda nam dopisywała, a widoki były nieziemskie 🙂
DO TEJ DESTYNACJI MUSISZ MIEĆ SAMOCHÓD 4/4 !!
Ostatnie dwie rzeki do przekroczenia i naszym oczom ukazał się camping. Mi nieco przypominał krajobrazy z “Władcy Pierścieni”.
Biorąc pod uwagę fakt, że ostatni raz spałam w namiocie na Woodstocku w 2014 roku, czułam ekscytację tym rozwiązaniem. Namiot, góry, Islandia, bajeczne krajobrazy.
Pojechałyśmy na camping rozbić namiot i zrobić grilla. Cała operacja trwała długi czas. Rozbijanie namiotu w trójkę, oraz grillowanie około piątej rano, może być zabawne.
Po wykonanej “pracy” poszłyśmy zrelaksować się do gorącego źródła, znajdującego się na terenie campingu. Niemal nie było, w nim ludzi. W Hot pocie są dwa miejsca, w których wpływa gorąca woda, “mini wodospady”, najpierw usadowiłyśmy się przy tym dalszym, ale woda, w zależności od tego gdzie usiadłeś; była przemiennie gorąca lub lodowata. Przeniosłyśmy się więc nieco niżej i zostałyśmy tam, na kilka godzin grzejąc się w promieniach słońca. Po niemal dwóch tygodniach bez jakichkolwiek promieni słonecznych, moje ciało chłonęło słońce. Wiedziałyśmy, że powinniśmy iść spać aby obudzić się o tej 14:00 i ruszyć na wspinaczkę pośród bajkowych gór, ale jednocześnie było nam tak dobrze… Zostałyśmy, w tym uroczym miejscu do około 9:00 po czym ruszyłyśmy na zasłużony spoczynek.
Niewyspana, ale pełna ekscytacji, zjadłam pyszne śniadanie, przygotowane dzień wcześniej przez te dobre dusze 🙂 Joga, w pięknym otoczeniu, a później zjedzona ze smakiem owsianka z kakao, chia, mlekiem roślinnym i cynamonem to coś wyjątkowego! Nawet na zimno, smakuje niezmiernie dobrze. Do tego kubeczek kawy, złożenie namiotu i pora na przygodę!
Uznałyśmy, że natura jest “do kitu” i wróciłyśmy do Reykjaviku na imprezę 😀
Żartowałam 🙂 Początkowo wybrałyśmy szlak o takiej właśnie nazwie. Zróżnicowanie terenu było interesujące. Na początku kamienie, później doliny, rzeki, a dookoła nas te barwne góry.
Pierwszy odcinek prowadzi nas przez pole lawy Laugahraun. Szlak w całości ma około 55 km i wiedzie do Þórsmörk. Zajmuje to ponoć od 2 do 4 dni. Szlak można rozszerzyć o odcinek Fimmvörðuháls, który ma około 25 km i prowadzi pomiędzy lodowcami aż do osady Skógar.
Najbardziej urzekła mnie zielona dolina z rzeczkami. Wdrapałśymy się na jeden szczyt po czym zeszłyśmy do doliny, obierając swój własny szlak.
to
Brennisteinsalda to wulkan, który ostatni raz wybuchł w 1961 roku, jego wysokość to 855 m.n.p.m.
Nie zniszczyłyśmy kruchej, islandzkiej przyrody, poruszałysmy się po kamienistych rzekach. Cały czas na boso, a raczej w skarpetkach (polecam przekraczać rzeki, w ten sposób, dużo wygodniejszy i bezpieczniejszy), przekraczałam kolejne strumyki, niewielkie rzeki. Zapadałam się w błocie, ale to witałam z radością bo podmokła glina była nagrzana przez promienie słońca.
Ja utrudniłam sobie trochę trasę. Gdybym poszła za dziewczynami, nie :wydziwiając” prawdopodobnie doszłabym na miejsce, w tym czasie co one. Ja jednak stwierdziłam, że obejdę wszystko bo przecież na pewno, jest jakaś trasa, w której nie muszę przekraczać rzek (na ostatniej wyprawie zniszczyłam porządne buty, które nigdy mnie nie zawiodły, musiałam zabrać takie, które nie są wodoodporne). Tak. Miałam do pokonania dłuższą i bardziej mokrą drogę.
Miejsce na polu namiotowym to koszt 2000 kr od osoby (61 PLN), można też spędzić noc w łóżku w schronisku, koszt to 9500 kr (304 pln). Jednoz najlepiej wyposażonych i zarazem najdroższych schronisk na wyspie.
Prysznic jest płatny 1000 isk za gorącą wodę, toaleta to koszt 500 kr, ale nie widziałam aby ktokolwiek za nią płacił. O wszystko można zapytać w okienku informacji turystycznej do której jest zawsze kolejka.
Zachęcam do odwiedzenia strony Rumbo Mundo. Możecie sprawdzić a nawet zobaczyć jak wyglądają szlaki, ile dokładnie trwa czas ich pokonania, ile ich jest i gdzie prowadzą. Nie opiszę tego lepiej, poza tym, nie jestem najlepsza, w udzielaniu praktycznych informacji związanych z orientacja w terenie. Legendy? TAAAAK! Opisy natury? TAK! Przemyślenia? TAK! Orientacja w terenie? NIEZBYT. W szczególności dlatego, że często podczas moich wycieczek, zbaczam z wytyczonego szlaku, znajdując się w miejscach, w których nie spodziewałam się znaleźć, często nie wiedząc jak dokładnie się nazywają, w końcu nie miałam się tam znaleźć! Myślę, że samotne podróże w moim wykonaniu będą niezwykle interesujące 😀
UWAGA NA MUSZKI, które umieją mocno nas zirytować i utrudnić życie! Gryzą jak szalone i nie odpuszczają! Na szczęście nie ma ich w hot pocie 😉
To była moja trzecia podróż w głąb Islandii, w końcu słoneczna! Do trzech razy sztuka! Nie dotyczy to Viku, ale kto wie… może kiedyś 😉
Zapraszam na instagram po więcej zdjęć, relacji z podróży czy ciekawostek 😉
Zachęcam również do obserwowania mnie na fp, gdzie informuję o nowych postach, artykułach na “Polki na Obczyźnie” czy reklamuję swoją książkę “Odwrócone Role”
P.S WCIĄŻ TRWA KONKURS, W KTÓRYM MOŻESZ ZGARNĄĆ KSIĄŻKĘ. NIE PONOSISZ ŻADNYCH KOSZTÓW <3
Do “przeczytania” za tydzień! <3
1 Comment
[…] Landmannalaugur, 2021 […]