Często pytacie jak to naprawdę jest na emigracji… czy nie czuję samotności? wyobcowania? tęsknoty za ojczyzną? Kilka razy pisałam już artykuły na ten temat dla “Polki na obczyźnie”; o tym jak jest na Islandii oraz czy czuję się szczęśliwa. Na blogu, w kategorii “Przemyślenia” również możecie przeczytać co nieco o tym jak mi się tutaj żyje.
Mimo wszystko nadal czujecie niedosyt informacji. Napiszę więc tak… nie doświadczyłam tego prawdziwego wyobcowania gdyż na wyspę przyleciałam w 2018 roku z (byłym) partnerem, dodatkowo w hotelu, w którym pracowaliśmy była też moja koleżanka. Jedna z moich najlepszych przyjaciółek mieszkała po drugiej stronie jeziora Myvatn. Ciężko tu więc mówić o braku wsparcia i ludzi, z którymi mnie coś łączy.
W Myvatn poznałam dziewczynę, z Rumunii, która mnie urzekła. Przyjechała sama, w Islandii miała dwie siostry rozproszone w różnych miejscach. Ona uwielbiała być sama. Lubiła Myvatn, tę pustkę. Nie przeszkadzał jej brak samochodu, tam czuła się dobrze, bezpiecznie. Jeżeli ja przyjechałabym do tego hotelu i była sama, to możliwe, że szybko bym oszalała, nie wspominając o ilości dram jakich bym się zapewne dopuściła będąc singielką w 2018 roku, kiedy nie rozumiałam jeszcze wielu spraw.
Nie tylko na islandzkiej wsi życie, w pojedynkę może być uciążliwe. W Reykjaviku poznałam osoby, które od podstaw budowały sobie sieć znajomych. Nie było to łatwe, zanim natrafili na właściwych ludzi. Rzecz jasna, w mieście jak stolica Islandii masz większy wybór. Jeśli nie chcesz z kimś spędzać czasu to nie musisz tego robić. Sam wybierasz osoby, którymi się otaczasz.
Wydawać by się mogło, że mój początek w Reykjaviku był trudny, ale nie mogę się z tym zgodzić. Zabawne jest to, że wielu moich znajomych z Husaviku mówiło o przeprowadzce do Reykjaviku, ja zawsze byłam na “nie”. No bo przecież tam się nic nie odłoży bo pensja jak na wsi, a życie dużo droższe- pokój, jedzenie, wiele miejsc, w których można wydać pieniądze no i przecież to miasto, a ja ich nie lubię! Zawsze mówiłam” Nigdy nie będę mieszkać w Reykjaviku”. Skończyłam właśnie tam!
Wierzycie w przeznaczenie, siłę przyciągania itd? W Husaviku poznałam osoby, które były tam tylko na sezon, normalnie mieszkały w Reykjaviku. Bliższe więzy zacieśniłyśmy dopiero wtedy gdy rozstałam się z partnerem. Przyjeżdżając do Reykjaviku zatrzymałam się w mieszkaniu koleżanki na kilka tygodni, później znalazłam dom z airnb, w którym poznałam cudownego przyjaciela, który zapoznał mnie z moją obecną przyjaciółką. Gdy miałam się już wyprowadzać w domu, u jednej z dziewczyn, które poznałam w Husaviku akurat zwolnił się pokój. Wszystko ułożyło się idealnie.
Jeżeli życie, w miejscu, w którym jesteś teraz przytłacza Cię, szukasz spokoju, bezpieczeństwa i pragniesz nacieszyć oczy pięknem natury – Islandia jest dla Ciebie. Mimo wszystko musisz liczyć się z ciemnością, w okresie zimowym, możliwą samotnością czy melancholią i depresją, ale ryzyko zawsze istnieje.
Czy życie na emigracji jest łatwe?
Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Znam osoby, które chcą już wyjechać bo tęsknią za rodziną, przyjaciółmi, wiedzą, że w Polsce mogą osiągnąć więcej niż na tej małej wyspie.
Jeśli o mnie chodzi, pewnie tęsknię, ale przyzwyczaiłam się już do tego. Wystarczy mi widzenie się raz w roku, to przez kamerę czy niemal codzienne pisanie. Cieszę się gdy lecę do Polski, tak samo gdy wracam do Islandii. W Islandii odnalazłam spokój. Oczywiście! Czasami mój spokój zostaje zaburzony. Wtedy … nie jest zbyt dobrze. Zaczynają się imprezy prokrastynacja, nadmierne wydawanie pieniędzy na rzeczy nieważne i szaleństwa. Zazwyczaj jednak wracam na właściwy tor. Cóż. Już chyba wiecie dlaczego w zeszły poniedziałek nie dodałam postu.
Wszystko zależy od osoby. Niektórzy na emigracji czują się jak przysłowiowe “ryby w wodzie”, inni umierają kawałek po kawałku. Ja mam już dość Islandii 🙂 Nie potrafię wysiedzieć w jednym miejscu za długo, więc postanowiłam, że zostanę maksymalnie do października 2022. Islandia to taki mój przystanek baaaardzo długi przystanek przed podróżą 🙂 Może jestem nomadką, kto wie? Ważne jest aby robić to co się lubi i w co się wierzy,
Wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką i dotarło do mnie po raz kolejny, że życie jest tylko jedno. Nasze szczęście zależy od nas samych, nie możemy uzależniać go od innych osób.
Jeśli czujesz się więc źle w miejscu, w którym obecnie jesteś to oznacza to, że dobrze je zmienić. Ja mam dwa domy; ten w Polsce i w Islandii. Z radością znajdę trzeci, czwarty, a nawet piąty 🙂 Nie wierzę już w określenie, że dom może być tylko jeden.
Myślę, że Islandia jest łatwa w obsłudze, bezstresowa, a ludzie często są pomocni. Miałam i mam nadal dużo szczęścia, bo rzeczywiście otaczają mnie dobrzy ludzie. Nawiązuje relacje, które są cennymi lekcjami. Dobrze jest wymienić się doświadczeniami. Innym tematem jest to, ile z tych znajomości pozostanie gdy opuszczę Islandię, pewnie mniej niż połowa.
Wiem, że znowu nie odpowiedziałam wyczerpująco na Wasze pytania, ale te dokładne informacje i przemyślenia na temat Islandii chcę zostawić na inną okazję i przedstawić Wam je w nowej wersji.
Jakiej? Tej, w której możecie usłyszeć mój głos 😉
Za tydzień, czwartego października opublikuję post z Fiordów Zachodnich, na których byłam w ostatnim czasie, ponownie!
Zachęcam do sprawdzenia moje konto ig, na którym pewnie już dziś lub jutro pojawi się krótki post i relacje z tej wyprawy 😉
Dodatkowo na moim fp i fp “Polski na Obczyźnie” możecie zobaczyć rozmowę o Islandii przeprowadzoną przez NIkę Vigo. Miło było zobaczyć jak to jest po tej drugiej stronie, ale stanowczo to ja wolę zadawać pytania 😀
1 Comment
[…] się też czy emigracja jest dla Ciebie, bo nie zawsze jest […]